Promienna i jasna cera z arszenikiem i ołowiem
Dawniej ideałem piękna była kobieta o skórze jasne, wręcz bladej niczym alabaster. Chcąc uzyskać lepsze efekty panie stosowały różnorodne specyfiki takie jak pudry czy pomady, które miały maskować różnorodne przebarwienia, blizny czy inne zmiany skórne. Często składnikiem takich kosmetyków był ołów, który z czasem zastąpiony został… arszenikiem. Stosowanie takich kosmetyków prowadziło do ostrych bóli brzucha, szybkiego siwienia, przesuszonej skóry. Co ciekawe, arszenik był stosowany w przemyśle kosmetycznym praktycznie do końca XIX wieku.
Wysokie czoło
W wiekach średnich piękna kobieta miała mieć bardzo wysokie czoło. Co więc robiły nadobne damy? Wyskubywały sobie włosy, by podwyższyć ich linię (niekiedy nawet do połowy głowy). Często też panie pozbywały się włosów z brwi, co miało potęgować efekt. By uniknąć odrastania włosów panie używały mieszanek zawierających ocet czy palone wapno. Oczywiście po takich zabiegach pozostawały blizny, na które stosowano kosmetyki maskujące zawierające wyżej wymienione arszenik i ołów.
Upiększające krople do oczu
Wyciąg z wilczej jagody, nazywanej też belladonną był dodatkiem do stosowanych dawniej „upiększających” kropel do oczu. Krople te miały na celu rozszerzenie źrenic, co dawało efekt „głębi” spojrzenia. Oczy stawały się także bardziej błyszczące. Niestety skutkiem ubocznym stosowania takich kropel w najlepszym wypadku była nadwrażliwość na światło, w najgorszym utrata wzroku i śmierć.
Farby do włosów z ołowiem
Farbowanie włosów było popularne już w średniowieczu i renesansie. O ile barwniki często były naturalne, np. do uzyskania rudego koloru wykorzystywany był szafran, to już do utrwalenia koloru wykorzystywano szkodliwe substancje, np. ołów.